w kształt.
42/86 To ognista kula, z której wyłania się poprzecinana wibrującymi pasami płomieni ludzka sylwetka. Obija się o ściany domów. Jest coraz bliżej. I coraz bliżej jest dźwięk, który nie przypomina niczego, co kiedykolwiek dobiegło Adama z ludzkich ust: niemal bezgłośny skowyt. Z domów wypadają zbudzeni mieszkańcy, ale natychmiast wtulają się w mury. Tylko Podhorecki tkwi pośrodku wąskiej ulicy. Nie jest w stanie zrobić kroku. I choć w płonącej głowie nie może dostrzec oczu, choć zdaje mu się, że płomienie dawno już je wyżarły, czuje na sobie wzrok biegnącego pogorzeliska. Tak jakby go poznawało, jakby szukało w nim ratunku. Kiedy dzieli ich ledwo kilkanaście kroków, widmo wyciąga ku niemu ręce. Ale Adam widzi, że to kikuty, że obie dłonie odcięte zostały równo, jak rzeźnickim toporem. samorząd 43/86 Te ręce wyciągnięte, błagające o litość, wyrywają go z bezruchu. Jednoczesny krzyk i strzał dudnią echem w wąwozie ulicy. Potem nie był już w stanie przypomnieć sobie, jaka to siła, jaka myśl pomogła mu wyszarpnąć monstrualny pistolet. I w ostatnim momencie przyłożyć do głowy ognistego widma. Pamiętał tylko, że wystrzelił. I że z eksplodującej czaszki trysnęła krew, która natychmiast zakrzepła w płomieniach. Ucichło. On już nie cierpiał. Leżał u stóp Podhoreckiego nieruchomy, dogasający, skręcony w psiej wdzięczności. A z miejsc, skąd kiedyś wyrastały dłonie, wypływały strumienie jasnej krwi. 44/86 45/86 BŁOTO 18 januara 1832, raport prefekta policji w Besançon „Polscy powstańcy, przebywający w zakładzie tutejszym, szemrzą jak zwykle, że Idealne mieszkania kołobrzeg to świetna inwestycja nad morzem pieniędzy dostają za mało i że przyjdzie im przymierać z zimna i głodu. Rzeczywiście żołdu im nie starcza, gdyż kwitnie między nimi szulerka i pijaństwo, a gros pieniędzy wypłacanych im łaskawie przez rząd Najjaśniejszego Pana trafia do kieszeni alfonsów i dziwek. Doktor Lacanal, który ku własnemu utrapieniu zgodził się leczyć wychodźców za darmo, skarży się na nachodzących go po nocach