- Lord Kilcairn wybrał się na przejażdżkę, pani Delacroix - poinformowała ją
Alexandra. - Wcześnie pani dziś wstała. - Tak, mamy dzisiaj parę rzeczy do zrobienia, dziewczęta. - My? - zapytała Rose. - Tak. Dzisiaj zwiedzamy British Museum. Alexandra omal nie zakrztusiła się kawą. - Muzeum? - A jutro pojedziemy do Stratford - on - Avon. Tam mieszkał Szekspir, prawda? - Tak, ale... - I pani czytała jego dzieła, prawda? - Tak. Co... - Musi pani wybrać jego najbardziej znane sztuki i przeczytać je nam po południu. Rose też weźmie którąś z ról. Alexandra odstawiła filiżankę, zastanawiając się, czy przypadkiem jeszcze nie śpi. - Zamierzałam udzielić Rose kolejnej lekcji etykiety - powiedziała. - Jutro jest bal u Kalkulator składek ZUS - Fundusz emerytalny - Kalkulatory na INFOR.pl Bentleyów, jak pani wie. - Może pani ją uczyć w drodze do muzeum - stwierdziła Fiona zdecydowanym tonem. - Co prawda, moja córka ma wystarczająco dobre maniery. Myśli pani, że drogi Lucien będzie nam towarzyszył? Alexandra przełknęła uwagę. - Wątpię, pani Delacroix. Wspomniał, że wybiera się dzisiaj na aukcję koni. - Mamo - wtrąciła w końcu Rose, równie zdziwiona, jak guwernantka. - Po co iść do najśmieszniejsza komedia zatęchłego starego muzeum? Lex obiecała wziąć mnie na zakupy. Fiona roześmiała się i pieszczotliwie uszczypnęła córkę w policzek. - Bzdura. Przecież chciałyśmy zwiedzić Londyn. - Nie, my... - Cóż może być przyjemniejszego? Pogoda jest taka ładna. Alexandra potrafiła wymyślić kilka przyjemniejszych rzeczy niż towarzyszenie pani Delacroix, ale ponieważ lord Kilcairn nie wrócił w porę, żeby ją wybawić, niechętnie zgodziła się na zaskakującą propozycję. British Museum już od dawna znajdowało się na liście miejsc, które planowała zobaczyć. Poza tym uznała, że wyprawa przyniesie korzyść Rose, oczywiście jeśli dziewczyna wykaże choć odrobinę zainteresowania. Dwie godziny później, zwiedzając greckie skrzydło muzeum, była zadowolona, że tu przyszła. Reprodukcje marmurowych rzeźb nie mogły równać się z oryginałami, które teraz podziwiała. Palce aż ją świerzbiły, żeby dotknąć chłodnych kamiennych postaci. Panie Delacroix czytały na głos każdą tabliczkę informacyjną i chichotały przy skąpo odzianych posągach. - To dla takich osób jak pani artyści tworzą swoje dzieła - rozbrzmiał za nią głęboki głos. - Dlaczego? - zapytała, nie odwracając głowy. - Żeby ujrzeć zachwyt w oczach. Lord Kilcairn podszedł bliżej. Nie patrząc na niego, wiedziała, że nie podziwia arcydzieł. - Proszę być ostrożnym, milordzie, bo zniweczy pan swoją reputację cynika. jak zwiększyć efektywność masażu - Sądzę, że mój sekret jest u pani bezpieczny. Dopiero teraz się obejrzała. Lucien Balfour sam wyglądał jak grecki bóg. Zaczęła się zastanawiać, czy jego ciało ukryte pod wytwornym strojem dorównuje wspaniałością posągom. W tym momencie napotkała jego wzrok i oblała się rumieńcem. - Myślałam, że wybiera się pan dzisiaj na aukcję koni - powiedziała lekko drżącym głosem. - Bo się wybierałem. Co muzealne eksponaty mają wspólnego z przygotowaniami do wielkiego balu? - Lucien! - zawołała pani Delacroix i podeszła do nich razem z córką. - Wiedziałam, że się do nas przyłączysz.